Do napisania tego artykułu skłoniło mnie zdziwienie. Po 25 latach latania, wielu doświadczonych deformacjach skrzydła (z czego niektóre zakończyły się rzutem paczki) postanowiłem przyjrzeć się, dlaczego po głębokim frontsztalu, kiedy już sytuacja wydaje się być opanowana (bo masz jako-tako napełnione skrzydło nad głową) następuje ponowny zong, w wyniku, którego może dojść nawet do zapakowania w czaszę.

Osobista, subiektywna relacja Tomka z wyjazdu w Alpy w sierpniu 2016 r.:

"(...) Tramonti di Sopra. Piękne miejsce. Nawet jak ktoś nie wie, że to właśnie to, to i tak pozna. Bo takie ładne. Gdyby tu zawrócić to byłoby 190 a ma być 200+ więc lecę dalej. Tam gdzie jeszcze nie byłem. Mam przed sobą te trzy glajty, które teraz mi się przydają bo sam poleciałbym inaczej. Słyszę na radiu, że chłopaki z przodu (...)"

Kiedyś był taki projekt "500 z Konopek". Tym razem wyszło "tylko" 2 x 220, ale i tak jest się czym pochwalić. Ekspres Konopki-Borsk - proszę wsiadać!

W tym jednym locie zrealizowałem aż trzy marzenia! Ale po kolei. To był 15 maja 2013...

Czy wiecie jak jest na dworcu w Kutnie? Greg relacjonuje 150km przelot (i powrót z niego...) z 03.07.2010r:

Dawno już nie pisaliśmy żadnej relacji, ale znajdzie sie kilka powodów, dla których ten dzień jest wart odnotowania. Voilà: trzeci lipca, dwa tysiące dziesiątego roku!

Relacja Tomka z życiowego dwustu-siedemdziesięcio-dwu-kilometrowego przelotu z 14.05.2009r:

(...) W okolicy Mińska sztuczny sufit jest na 1050m npm i tak przez kolejne 36km. Nie jest łatwo utrzymać taką wysokość, zwłaszcza w taki dzień gdy podstawy na 2100. Podkręcam do 1050 i decyduję się lecieć po prostej ile się da. Udaje się do końca bez jednego podkręcenia. Pół godziny jazdy jak po autostradzie - czegoś takiego doznałem po raz pierwszy w życiu. Ciepło. Z tego miejsca ciągle widzę swoje osiedle - w zasięgu dwóch kominów z bocznym wiatrem (...)

Tak autorzy (Tomo&Pachulak) zatytułowali relację ze wspólnego lotu o w pamiętny dzień 7.06.2008:

"(...) Potrzebuję wysokości. I to bardzo. Przed nami duży las, tam jest torunskie lotnisko, dalej trzeba skakać przez Wisłę. Pod nami teleskop obserwatorium. Jestem 200-300m poniżej Rafała. Fabryka i hale nie wydają. Liściu wlatuje nad las i krzyczy, że jest komin. Fajnie, ale mam 200m powietrza pod tyłkiem, wiatr jakieś 15-20km w plecy i powinienem rozglądać się za miejscem do lądowania. 140m. To chyba koniec. (...)"

Wspomnienie pewnego dnia urlopu z rekordowym (wówczas - przyp. 2018) przelotem Sławka z Donovaly o długości 95km z dnia 21.07.2006:

"(...) Nie planuję powtórzyć wczorajszego błędu ze spóźnionym startem, więc szybko się szpeję. Startuję jako jeden z pierwszych, choć widzę, że jest chyba jakiś kryzysik, bo inni nie zdobywają wysokości. No i pięknie chyba winda się zepsuła bo nie jadę do góry.

- Warunie gdzie jesteś? Czekam tu.
Może chociaż żagielek. Taki tyci, tyci.
- No dawaj Aspen, dawaj! Zawodnicy odchodzą już na trasę.(...)"

Relacja Grega z rekordowego przelotu z Konopek do Żegot o długości 123km z dnia 8.07.2006:

"(...) Wyczepiam na około czterystu metrach i od razu łapię jakiś meterek do góry. Tym razem naprawdę pilnuję skrzydła. Po ostatnim wyskładaniu w Pieve, kiedy to skończyło się paczką, nie mam ochoty na przygody. Krążąc powoli odchodzę z nad lotniska. Aneta się właśnie wyholowała i widzę jak krąży jakieś trzysta metrów ode mnie. Ma chyba coś silniejszego niż ja, bo po chwili jest już na mojej wysokości. Rafał melduje podstawę na 2350 i noszenia do 4m/s. Jednak się wygrzebał! Moje noszenie też się poprawiło i do podstawy dociągam z trójką na uśredniaczu. Odnajduję Pachulaka pod następną chmurką. (...)"

­